czwartek, 27 października 2011

"Trójkąt Bermudzki"-Zaginięcie statku na j. Bajkał - cz.2

Atak górskiego wiatru.
Statek "Akademik Shokalsky" zaczął mocno się kołysać w odległości 5-6 km od cypla Krasny Jar, gdzie fale dochodziły do trzech metrów. Wcześniej, statek płynął pod wiatr i tylko delikatnie się kołysał. Teraz, kiedy statek szedł na fale , zaczęło nim rzucać. Statek szybko wzbijał się grzbirach fal, a następnie wbijał się w wodę. Ogromna ilość wody spadała na pokład.
Naprzeciwko cypla Krasny Jar "Akademik Shokalski" został uderzony silnym północno – zachodnim wiatrem, który wyłaniał się ze szczelin skalnych. Jego prędkość osiągała do 50 m /sek! Kapitan próbował naprawić statek do brzegu pod ochronę cyplu, gdzie wiatr mniej szalał. Ale statek odmówił posłuszeństwa woli człowieka.
Kołysanie trwało a bezpieczny brzeg był jeszcze tak daleko. Nagle statek przechylił się ostro na lewą stronę, ale wyprostował się. Żeby poprawić widoczności, kapitan opuścił okno. Teraz strumienie wody zalewały mu twarz. Nie próbował ominąć lodowatej wody i energicznie walczył, żeby uratować statek, który coraz bardziej płynął na otwarty Bajkał. Duże przechylenie..... przewrót..... i za 30 sekund..... do góry czerwonym dnem. Po około pięciu minutach na dnie statku pojawił się jeden z marynarzy, po nim jeszcze dwóch (najprawdopodobniej oni byli w kabinie).
Przewrócony statek dryfował na wodzie przez około dwadzieścia minut. Wokół niego stale skręcały się wiry. Kiedy statek pochłonęła olbrzymia fala i wreszcie poszedł pod wodę, wiatr zaczął się zmniejszać. Bajkał, jakby biorąc ofiarę - przechodził do stanu spoczynku.
Śmiertelna pułapka
Przy dobrej pogodzie, cypel Krasny Jar to wspaniałe miejsce do wypoczynku. Płytka zatoka, długa plaża z drobnego żwiru. W zatoce można łowić ryby. W pobliżu lasu, jest wiele grzybów i jagód. Samochodem tak się nie dostać, tu cumują jachty i łodzie, piesi przychodzą od strony „Pieschanki” i „Bugul'dejki”.
Podczas burzy, Krasny Jar staje się śmiertelną pułapką. Z góry opada gęsta mgła, wieje wiatr. Dowiedzieć się jaka będzie podoga jest trudne, bo w „Bugul'dejke”nie ma stacji pogodowej.

- 1 sierpnia byliśmy na żaglowcu w okolicach Krasnogo Jara – opowiada, prawie 20 lat później, Yuri Panow, kapitan jachtu "Snark". - W nocy, rozpętała się straszliwa burza. Bajkał wrzał. Obudził mnie hałas i nie mogłem zasnąć przez całą noc. O 9 rano poszedłem sprawdzić jacht i zobaczyłem jak zza cyplu wyłania się łódź (tak świadek nazywa statek "Akademik Shokalsky"). Patrząc na maszty można było dostrzec że płynie z pochyleniem. Wróciłem do kabiny.
Po chwili "Shokalsky" zrównał się z nami. Mój przyjaciel wziął aparat i poszedł robić zdjęcia dzikiego Bajkała. Nagle krzyknął: "przewrócił się!" Wyskoczyliśmy z kabiny, towarzysz pokazywał w stronę horyzontu. "Akademik" na naszych oczach „położył się” a później zrobił „fikołka”, widziałem czerwone dno, gwint i ster. Podniosłem lornetkę ku oczom. Ktoś zasugerował, że trzeba ratować. Spojrzałem - pojawiła postać mężczyzny, przeczołgał się po dnie i chwycił za ster. Potem pojawiły się jeszcze dwie postacie i dołączyły do niego: czerwone dno i trzy punkty na nim. Statek zniknął wśród tornad , wirów i wody zaledwie kilometr od brzegu. Prawdopodobnie, statek był bez balastu, dlatego go pochłonęła woda.
c.d.n.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz